Kaprys był z nami ostatniego wieczoru w waszym/naszym niegdyś mieszkaniu. Stawiałam go na półkach, w witrynach i we wnętrzach szaf. Robiłam mu zdjęcia, a dzieci wpadały na kolejne pomysły… niektóre naprawdę zabawne.
Zbieramy się do ostatniego etapu przeprowadzki Mamo. Jesteś już gotowa? Spakowałaś swoje rzeczy? Pożegnałaś się ze swoim ukochanym widokiem z kuchennego okna? Zabrałaś to, co niezbędne, czyli dobre wspomnienia i te wszystkie śmiechy w głos i czas, który pozostawił w nas dobre ślady, który możemy ponieść dalej, lekko i bez zadyszki?
Nadganianie Kawek, to karkołomne zadanie, lecz potrzebne mi, jak nie wiem co. Jak tylko odpuszczam, macham ręką i mówię: "A huk z tym! Napiszę, nie napiszę, niewielka różnica." po chwili, a czasem po dniu, dwóch, czy trzech, dojeżdża mnie naprawdę ciężka refleksja, że "tak być nie może".
Byłoby ciut łatwiej, jakbym zadeklarowała na wstępie, że będę pisała jedną Kawkę na dwa dni. Byłoby jeszcze łatwiej, jakbym wybrała soboty, środy i piątki, albo poniedziałki (ku pokrzepieniu), wtorki (idąc za ciosem), czwartki (bo zasadniczo je lubię i miewam wtedy wolne popołudnia) i niedziele (bo za nimi zbytnio nie przepadam, a za pisaniem owszem).
Czas odrzucić wszelkie wątpliwości i być w tym na sto procent. Większa wiara w siebie, to większy spokój, o jaki trudno zwykle w naszym codziennym życiu. Wierząc w siebie bardziej, nie musimy się napinać, spinać i pytać, raz po raz: "Jak mi poszło?".