Zastanawiałam się ostatnio, co decyduje o sukcesie lub jego braku. Co sprawia, że niektóre działania, niektóre talenty docierają do szerokiego grona odbiorców i spotykają się z ich aprobatą, bądź zachwytem? Pytałam siebie raz po raz... "czy jestem za stara?, za mało zdolna?, czego tak naprawdę chcę i oczekuję?, kim jestem, kim chcę być? czy zależy mi na tym, by piosenki duetu "Kasia i Tomek" dotarły do szerszego grona odbiorców, a my... byśmy stali się "rozpoznawalni"?". Odpowiedzi na tak postawione pytania przychodziły szybko i bezboleśnie, bo ja w zasadzie wiem już czego chcę i do osiągnięcia jakich celów dążę. Ale wciąż niejasnym było dla mnie, jak do cholery mam to zrobić?

Odpowiedź przyszła nagle, niczym olśnienie. Tuż po, a może już podczas filmu "Bohemian Rhapsody", który miałam przyjemność obejrzeć i przeżyć w Domu Kultury na Czechowie. Aby odnaleźć się i móc dzielić własnym talentem z innymi trzeba być ciut szalonym, ale przede wszystkim beszczelnym. Kiedy wyrzucą cię drzwiami, wracać oknem. Zatrzasną drzwi, okna zabiją deskami, zrobić podkop, albo pójść tam, gdzie z przyjemnością zrobią na przekór tym, którzy cię wyrzucili... Nie przejmować się buczeniem, fukaniem, pomrukami niezadowolenia, wymownym cmokaniem, niecierpliwym wykręcaniem palców... robić swoje. 

Oczywiście rozmach z jakim Freddie "robił swoje" nijak ma się do mnie, ale podjęłam decyzję, której nawet Tomek nie będzie w stanie podważyć;), o bezczelnym epatowaniu nami, naszą miłością i twórczością, wszędzie tam, gdzie zechcą nas przyjąć. I wiecie co? Efekty są już widoczne. Choć nadal jesteśmy zbyt "stacjonarni" ze względu na nasze cudowne latorośle, to grywamy coraz częściej i chętniej w miejscach, gdzie dotąd wstępu nie mieliśmy. Jestem pewna, że za chwilę będzie nam zupełnie wszystko jedno, czy gramy koncert w środku dnia, podczas uroczystego bankietu podsumowującego projekt, czy wieczorem w jednym z popularnych pub-ów i nie tylko w naszym mieście... I dobrze nam z tym. Przestajemy się stresować, zaczynamy się tym bawić. Nowe piosenki powstają i różnią się od swoich poprzedniczek. Jak zwykle są ciężkawe, tęskniące za lekkostrawnością, a może nią gardzące? Dotykające tematów trudnych, ale także ciepłych, porządanych, uniwersalnych, tulące skołatane serca. Jesteśmy i póki będziemy, chcemy dzielić się tym, co powstaje z połączenia szalonej, oderwanej od rzeczywistości i jednocześnie po uczy w niej brodzącej Kasi oraz twardo stąpającego po ziemi Tomka, który wzrusza się tak łatwo i tak cudownie, ale tylko nieliczni o tym wiedzą...

Bądźcie z nami, nie pozwólcie by zwalniał puls naszego dwoistego alter ego, dopingujcie nas i wspierajcie, a wyniknie z tego dużo dobrej i jeszcze lepszej muzyki, pięknych słów... z przyjemnością je dla Was wyśpiewam:)