Czas odrzucić wszelkie wątpliwości i być w tym na sto procent. Większa wiara w siebie, to większy spokój, o jaki trudno zwykle w naszym codziennym życiu. Wierząc w siebie bardziej, nie musimy się napinać, spinać i pytać, raz po raz: "Jak mi poszło?".

Kiedy zaczynałam działalność artystyczną, to pytanie było pierwszym, które pojawiało się na moich ustach, każdorazowo, po skończonym działaniu, koncercie, czy spektaklu. Teraz powraca niezwykle rzadko, a odpowiedź niesie ze sobą niewielki wpływ na moje ogólne samopoczucie.

Nie chodzi tu o "nieliczenie się" z opinią innych, ani o "manie jej" w głębokim poważaniu. Zupełnie nie o to. Chodzi o to, że każdy ma prawo do własnej opinii, a ja mam już świadomość własnych możliwości, dzięki czemu nie traktuję nikogo, jak wyrocznię, a cudzych słów, jak niezachwianą prawdę. Mam własne zdanie, własne spojrzenie i własną świadomość tego, w czym jestem, czy też jesteśmy dobrzy, a w czym nieco mniej. Jeśli przyjmuję cudze uwagi, to nie po to, aby się nimi biczować, ale, aby dzięki nim się rozwijać. Nie traktuję ich już jako konieczne do wprowadzenia w życie, ponieważ posiadam, przede wszystkim, własny osąd itd. itp.

Po jednym z naszych - moich i Tomka, koncertów, członkini jednego z moich zespołów teatralnych, która tego wieczoru miała okazję wysłuchać naszych piosenek o miłości, powiedziała: "Cieszę się, że żyję, bo dzięki temu mogłam usłyszeć te piosenki.". Zapisałam jej opinię na kartce leżącej tuż obok mojego pracowego komputera i za każdym razem, kiedy na nią zerkam, uśmiecham się do słów zapamiętanych w pośpiechu. Takie opinie mnie budują. Zwłaszcza, kiedy nie mam podstaw, aby zakładać, że są nieprawdziwe. Czy karmię się nimi? Tak, i nie ma w tym nic dziwnego, ani złego. Każdy artysta potrzebuje poklasku, mniej lub bardziej, ale jednak. Dzięki takim opiniom, czy też refleksjom, którymi dzielą się z nami słuchacze, mamy większą motywację do tworzenia, do rozwijania się, do wzrastania w tym, co stanowi mowę naszych serc.

Co z drugą stroną medalu? Nie wiem, czy można to tak nazwać... wiem natomiast, że każda opinia może zostać wyrażona i kropka. Ja powinnam brać z nich tyle, ile mi służy. I nie mam na myśli pochlebstw i słodzenia (które podsyca mój wewnętrzny ogień;)) wyłącznie, ale także krytyczne uwagi i spostrzeżenia, którym mogę się przyjrzeć i zastanowić, co z nich mogłabym wziąć dla siebie, dla nas? Na ile są one mi oprzydatne, bądź na ile powinnam się nimi sugerować.

W działalności artystycznej wszelakiej, zawsze będzie zgrzyt, jeśli chodzi o to, co inni myślą o naszym "wyrażaniu siebie". Przejmowanie się tym na sto procent, zwykle towarzyszące nam na początku drogi, spycha nas w ciemny zaułek. Nieprzejmowanie się zupełnie, daje wolność od emocji ciężkich, ale pozbawia nas refleksyjności, która może pomóc w autorozwoju, w dojrzewaniu i dorastaniu do bycia lepszym w tym, co się robi. Dlatego powinniśmy słuchać i słyszeć, co do nas i o nas mówią, a następnie przyjrzeć się otrzymanym słowom i przesiać je przez sito naszych możliwości i potrzeb "tu i teraz".

P.S. Opinie "z dupy", złośliwe, zazdrosne, nienawistne, na złość, przekorne, dla hecy, bezpodstawne i inne takie, pomijamy ZAWSZE, nie dopuszczając ich do siebie i koniec kropka:P 

Muzyczka do Kawki:
https://www.youtube.com/watch?v=uofLTtWRDyo&ab_channel=SokJuice

19 lutego 2024r.