Ależ się dzisiaj działo! Ależ mi się dzisiaj chciało! Ależ naszpikowałam się pozytywną energią! I dokładnie taki był mój zamiar i taki był plan. Aż dziw bierze, że wszystko poszło zgodnie z nim, że dokładnie taka radość, jaką zaprojektowałam wybiegając w niedaleką przyszłość, stała się moim i naszym udziałem!

Pisałam już, że czasami łapie mnie gigantyczny stres, tuż przed występem i bywa, że towarzyszy mu toksyczna niepewność, ale nie dzisiaj. Dzisiaj była całkiem dobrze przespana noc, zapisana w wypoczętym ciele, powolne szykowanie się do wyjścia, przeplatane domowymi zadaniami mamy do zadań specjalnych, pakowanie tego, co niezbędne i oddychanie w niespiesznym rytmie, dodające animuszu.

Wiedziałam, że mogę na nie liczyć, a one mogą liczyć na mnie. Wiedziałam też, że tam gdzie jedziemy przyjmą nas ciepło i serdecznie, a pogoda zdawała się wszelkie moje pozytywne projekcje potwierdzać.

Dziewczyny z teatru, który wiekowo jest najstarszym ze wszystkich przeze mnie prowadzonych, są moimi aniołami. I wcale nie piszę tego, aby im się podlizać, czy przypodobać, albo w rewanżu za każde ich dobre słowo. Tak po prostu czuję.
Troszczą się o mnie, ślą pozytywne wibracje i pomnażają energię, którą czerpią z naszych, wspólnych występów. Jednocześnie, nie mnożą problemów, zgadzają się na moje pomysły, a nawet je podkręcają, a ich „damy radę” powinno stanowić hasło naszego zespołu.

Dziś, tuż przed występem, ustawiły się w kółku, do którego mnie także zaprosiły, wyciągnęły przed siebie po jednej dłoni, złączyły je, kładąc jedną na drugiej, a potem wykonały gest odwagi, zapewniający, że nie tylko „damy radę”, ale będziemy także przy tym bawić się przednio.

Wystąpiły z moimi tekstami, w mojej reżyserii, niosąc mi kolejny, bezcenny powód do dumy. Publiczność pięknie reagowała, śmiała się i klaskała, atmosfera na sali była boska. A anioły, o których tuż po spektaklu zaśpiewałam, zdawały się uśmiechać do mnie z każdego rzędu, z każdego, choćby najdalszego kąta, pełne radości i siły, którą szczodrze się z nami dzieliły.

Nie tylko „dałyśmy radę”, ale dałyśmy z siebie wszystko na co dziś było nas stać, co dziś dać chciałyśmy. Tomek dzielnie nam przy tym wtórował, bawiąc się równie wyśmienicie, jak my. Zdjęcia zrobione w trakcie i tuż po, trochę oddają klimat. Trochę, bo prawdziwa torpeda była na żywo i zapisała sie w nas pięknym wspomnieniem.

Muzyczka do Kawki:
https://www.youtube.com/watch?v=eI9SONKGaWc&ab_channel=TheKostkaRubika

27 lutego 2024r.