Co zrobiłam z tym ciężarem? Dziś niewiele, poza tym, że zapomniałam o nim na kilka ożywczych godzin. Pojechałam tam, gdzie pojechać miałam. Wygłosiłam wykład, zaśpiewałam kilka piosenek, spędziłam miło czas w gronie innych kobiet i w towarzystwie Tomka, który był w tym wszystkim ze mną. On wiedział, co ze sobą niosę. Przytulał mnie, przelotnie głaskał po plecach, cmokał w głowę. Był.

"Unikanie wszystkiego, co nadal rani naszą psychikę i nasze uczucia, ma fundamentalne znaczenie." znowu B. Stamateas przychodzi mi z pomocą. Czyli jeśli MUSZĘ kogoś wyrzucić ze swojego życia, to powinnam o tym pamiętać. Unikać kontaktu, nie prowokować kontaktu, nie szukać go i odrzucić jego pragnienie. Możemy poprosić o pomoc tych, którzy są blisko, aby przypominali nam, kiedy przyjdzie taka potrzeba, dlaczego unikamy. Tomek mi na pewno przypomni, jeśli tylko go o to poproszę.

Byliśmy w miejscu o bardzo ciepłej atmosferze, otoczeni ludźmi o otwartych sercach i życzliwych spojrzeniach. Mogłam tam dać z siebie wszystko. Tyle dobrej energii, ile byłam w stanie z siebie wykrzesać. I znowu przypomnieć sobie, po co to robię, dla kogo i dlaczego jest to tak ważne, mimo iż nie przynosi mi od lat satysfakcji finansowej, która pozwoliłaby mi zapomnieć o zmartwieniach na tym polu. Na polu posiadania, zabezpieczania przyszłości dzieci, czy zwykłego ogarniania wydatków, zwłaszcza tych niespodziewanych, czy okresowych, na tzw. większe przedsięwzięcia.

Generalnie nie mam z tym problemu. Tak w ogóle, to wiem, że pełnię ważną rolę w życiu, a to, czym się zajmuję zawodowo i w ramach moich pasji, ma ogromną emocjonalną, a nawet duchową wartość dla tych, z którymi mam przyjemność pracować. Że ja, dzięki temu, wciąż wzrastam i oni także. Ale... kiedy ktoś wskazuje na mnie palcem, rzuca oskarżenia, domniemuje kłamstwo, oszustwo, czy ignorancję, częstuje mnie agresją i jasno daje do zrozumienia, że nie docenia nieczego, o czym wspominam wyżej, to na chwilę kurczę się w sobie.
- Skoro mnie to ruszyło, to znaczy, że moja pewność siebie nadal kuleje.
- Nieprawda. Nawet ameba ma jakąś wrażliwość. To normalne, że takie słowa cię ruszają, że bolą określone sytuacje i je przeżywasz. Ważne jest, jak długo i jak bardzo sobie na to przeżywanie pozwolisz. Ważne jest, co z tym zrobisz.
Cieszę się, że przyjęłam te słowa i uwierzyłam im. Cieszę się, że po kilkunastu godzinach moje myślenie wraca na właściwe tory.

"Nie chodzi o to, by niczym się nie martwić, lecz by wiedzieć, na ile musimy przejmować się każdą rzeczą, ile emocji zaangażować w danej życiowej sytuacji. Ile punktów zamartwianiu się i danej emocji przyznam...". W skali od jeden do dziesięciu, gdzie jeden to nie cierpię z powodu danej rzeczy, sytuacji, osoby itp. WCALE, a dziesięć to cierpię, JAK NIE WIEM CO, dziś przyznaję sobie pięć punktów. I cieszę się, że tylko pięć. To naprawdę duży postęp:)

A jeśli chodzi o forum kobiet, na którym dziś wystąpiłam, o wykład, który miałam przyjemność poprowadzić i mini-koncert, który akustycznie zagrałam z Tomkiem przed licznym gronem aktywnych kobiet, daję dychę w skali: jeden - było słabo, dziesięć - było na maksa pozytywnie. Czyli, jakby nie patrzeć, mam piątkę na plusie:)

Muzyczka do Kawki:
https://www.youtube.com/watch?v=IjvRvLwrJhg&ab_channel=TomaszSzczepaniak

3 marca 2024r.