Tak łatwo zasłonić sie brakiem czasu. Zwłaszcza, kiedy ma się dzieci, zwłaszcza kiedy te dzieci są jeszcze stosunkowo małe i bardzo absorbujące. Tak łatwo zrzucić z siebie ciężar wyrzutu sumienia... a może wcale nie tak łatwo? Jak śpiewam w jednej ze swoich piosenek "nie dla mnie". To łatwe zrzucanie, zasłanianie się, tłumaczenie, nie dla mnie. Odkładanie na później, nie dla mnie. Zapominanie, nie dla mnie. 

Dla mnie potrzeba mówienia wprost, mówienia prawdy i klarownego wyrażania uczuć. Dla mnie potrzeba dzielenia czasu z tymi, których kocham. Dla mnie chęć współuczestniczenia w życiu tych, których nie mam na codzień, a z którymi wiąże mnie nierozerwalna więź. I kimś takim jest właśnie moja Babcia.

Pomimo braku czasu, setek spraw, za którymi ledwo nadążają moje myśli. Przeróżnych planów, potrzeby organizowania codzienności i poświęcania uwagi dzieciom. Pomimo dzisiejszej gonitwy i niezbyt dobrego samopoczucia, nie mogłam zapomnieć. Odkładałam ten telefon z chwili na chwilę, oczekując optymalnego układu czynników wpływających na komfort tej wyjątkowej rozmowy. Ostatecznie musiałam zadzwonić o 20:50, bo dalsze odkładanie oznaczałoby brak kontaktu...

Zadzwoniłam, bo wiem, że moja Babcia o tej porze jeszcze nie śpi. Nigdy. Skąd wiem? Ponieważ mieszkałam z nią przez dwa lata po zawarciu małżeństwa. Dwa bardzo szczęśliwe lata. Jeszcze takie swobodne, takie wolne od większych zmartwień, od codziennego zabiegania. Wtedy weszłam w rytm codziennych babcinych rytuałów. Jednym z nich byl Apel Jasnogórski, słuchany z radia. Codziennie o tej samej porze, na krótszą lub dłuższą chwilę przed snem. Często zdarzało nam się potem jeszcze rozmawiać. Na różne tematy. I zawsze rozstawałyśmy się z życzliwości i miłością, zawartą w uścisku i pocałunku, jaki składałam na babcinym policzku, na dobranoc.

Kochana Babciu, tych wspólnie spędzonych chwil, tych rozmów, tej atmosfery wieczorów w starej, przedwojennej kamienicy. Trochę zakazanych, bo nieakceptowanych przez Dziadka, nigdy nie zapomnę. Żałuję, że nie mam dostatecznie dużo czasu, by w podobnym choćby stopniu dzielić go teraz z Tobą. Bo ten czas był prawdziwie magiczny i z całego serca za niego Ci dziękuję.

Babcia

Babcia uśmiecha się
uśmiechem z głebi serca
nie obciążonym rodzicielskimi zakazami i nakazami
ocenami
jakie wystawiane są nam każdego dnia
bezwarunkowym

Babcia patrzy ciepło
spod miękko pofaldowanych powiek
z tym samym
tak dobrze mi znanym wyrazem
życzliwości
ale także chęci poznania

Babcia pyta z ciekawością
o moje życie
o to jak włączyć komputer
czym jest internet
jak to możliwe że telefon może już wszystko

Babcia walczy o swoje
własny skrawek świata
nie ulega mojemy zdaniu
przesyconemu myślą nowego pokolenia
a może moją własną (?)

lecz nie walczy do upadłego
nie ze mną

Babcia nauczyła mnie lepić pierogi
nad stolnicą
opowiedziała kawał swojego życia
teraz ja
opowiadam siebie moim córkom

i za to także
dziękuję Ci dzisiaj Babciu

Wiesz jak bardzo Cię kocham