"Październik właśnie dobiega końca, a ja mam wrażenie jakby dopiero się zaczął. Od połowy września dzieje się tak dużo, że powoli zaczynam się gubić w tym, co już było, a co za chwilę będzie. Trzy tygodnie temu mieliśmy przyjemność zaśpiewać i zagrać dla przemiłych kobiet z pasją, w "Naszej Cafe" przy ul.Dolnej Panny Marii w Lublinie..."

Tak zaczęłam swój artykuł pod koniec października 2018. Wstyd się przyznać, ale od tamtej pory praktycznie nie zaglądałam na swoją stronę:( Dlaczego? Oczywiście mogę tłumaczyć się brakiem czasu, ale myślę, że przede wszystkim przed moją stronę na FB, która nie tylko musi być na bieżąco aktualizowana, ale także zwalnia mnie poniekąd z konieczności publikowania zapowiedzi wydarzeń i postów będących realcją po ich zakończeniu w innej przestrzeni. Obiecuję poprawę:) Wiem, że własna strona to dużo większe możliwości i większe pole do popisu jeśli chodzi o ilość i obszerność informacji, jakie mogę tu zamieszczać.

Ponieważ póki co nie mogę zaprosić na konkretne wydarzenie, zaznaczam tylko, że nie oznacza to stanu spoczynku. Wciąż coś się klaruje, ku czemuś zmierzam, o czymś rozmyślam, a coś innego układam już w konkretny plan. I tak, już dziś zachęcam do śledzenia na bieżąco mojej strony na FB oraz tej, na której właśnie gościcie:) By nie przeoczyć (Boże broń!) dat, które lada moment się posypią.

Po raz kolejny mam przyjemność zaprosić na nasze przedświąteczne przedstawienie:)

Amatorski Teatr Osób Niebanalnych ATON już od trzech lat działa prężnie w Dzielnicowym Domu Kultury na Czechowie. Wszystkie z prezentowanych przez nas spektakli to autorskie pomysły, które ubieram w słowa pisząc scenariusze i teksty piosenek. W tym ostatnim wyręcza mnie nieraz Irena Bogucka, członkini naszej grupy teatralnej:)

"Świąteczny szoł" to jedno pierwszych przedstawień ATON-a i zarazem jedno z naszych ulubionych. Bo o świętach, dla świąt i dla nas samych... Byśmy nie zapominali o tym, co w tym czasie naprawdę istotne. Byśmy gdzieś w szale przedświątecznych przygotowań nie zagubili ich sensu.

Będzie nam niezwykle miło jeśli zechcecie odwiedzić Dom Kultury na Czechowie w najbliższy poniedziałek o godz. 19:)

Wstęp wolny:)

Zachęcam do odwiedzania strony wydarzenia na FB: https://www.facebook.com/events/1523975434284852/

P.S. Wprowadziliśmy niewielkie zaminy w scenariuszu, co zainteresuje niewątpliwie tych, którzy nasze przedstawienie już widzieli:) Częściowo zmiany te spowodowane zostały faktem, iż dołączyła do nas Emilka Kalisz, która zadebiutuje w poniedziałek na domokulturowej scenie występując u naszego boku.

 

Koncert, jaki zaplanowany został na pierwszego czerwca wpisuje się w program Festiwalu Lublin Miasto Poezji, z którym jesteśmy związani w zasadzie od początku naszej działalności muzycznej. W odróżnieniu od moich pierwszych spotkań autorskich, w tym nadchodzącym, proporcje pomiędzy słowem mówionym, a śpiewanym będą zgoła odmienne. Od kilku lat bowiem pisanie wierszy kończy się w moim wypadku na układaniu piosenek, którymi czym prędzej chcę i staram się dzielić z odbiorcą. Czy to podczas koncertów, czy spektakli, czy zajęć dla dzieci...

Spotkajmy się zatem w czwartek, 1 czerwca o godz. 20-stej w Kawiarni Księgarni "Między Słowami" na Starym Mieście. Pozwólcie się zabrać w podróż po naszej muzycznej krainie, która stale czerpie inspirację ze wszystkiego, co absorbuje nas każdego dnia. Dzieci, praca, różne rodzaje działalności artystycznej mające na celu integrację ludzi takich jak my. Chcących w życiu czegoś więcej od zwyczajnego "od - do", wymagających więcej od siebie i od innych. W końcu szczęście to coś, o co można i trzeba zawalczyć:)

Tak, projekt "Kasia i Tomek", czyli niebanalne małżeńskie koncerty akustyczne;), jest właśnie po to. Abyśmy my i wy także, nie zapominali, że chcieć to móc, marzyć to dążyć, a kochać to dzielić się:) 

Serdecznie zapraszam. Wstęp wolny.

plakatKasia m

Wczoraj zagraliśmy koncert:) Pierwszy raz od kilku miesięcy i ponownie w okrojonym, dwuosobowym składzie. Nie powiem, że nie odczuwaliśmy lekkiego stresu i, że nie obawialiśmy się o odbiór... Ale ja od rana byłam dziwnie spokojna. Zrozumiałam przez tych kilkanaście tygodni, że, niezależnie od wszystkiego, nadal chcę to robić. I jestem zdecydowana na bardziej intensywne i kompleksowe;P promowanie własnej twórczości.

Kiedy zaczyna się wchodzić w "te rejony" działalności artystycznej wydaje się, że wszystko jest takie proste. Wystarczy napisać kilka fajnych tekstów, opakować je właściwie, następnie zaprezentować publiczności podczas paru koncertów na żywo i czekać, aż wieść o nas po świecie się rozniesie...;) Niestety, rzeczywistość koryguje te oczekiwania. Żadna z tych rzeczy nie przychodzi tak łatwo jakbyśmy chcieli i każda z nich wymaga od nas niezwykłego zaangażowania i ciągłego czuwania nad tym, co o nas i wokół nas.

Jak już wielokrotnie wspominałam, nasz czas jest w znacznym stopniu okrojony i ograniczony mnogością codziennych "musików", przez co naprawdę nie pozostaje nam go zbyt wiele na rozwijanie muzycznej pasji. Powoduje to oczywiście narastającą flustrację i odbija się głównie na moim samopoczuciu, ale też zmusza do nabrania dystansu do dziejących się zdarzeń. Jakiś wewnętrzny głos mówi mi: "Powoli, dokąd się spieszysz?", a ja mu na to: "Jak to dokąd? Do punktów zwrotnych, chwil i osób, które pomogą mi przetrzeć szlak dalej, dotrzeć tam, gdzie dla większości nie będzie już zagadką to, kim jestem, jakie teksty piszę i jak je wyśpiewuję."

Wczoraj tam byłam. I trudno mi się powraca do przyziemnych spraw, kiedy skrzydła muszę porzucić w przedpokoju... Jednak zrobię to znów. Wejdę w papucie "od-do", zatrybią matczyne miechanizmy i zdziwię się za czas jakiś wspominając wczorajszy wieczór i siebie... pełną zamyślonej ciszy i samospełnienia.