Są słowa, jak noże. Są słowa, których wolelibyśmy nie usłyszeć. Są słowa, które przyklejają się do powierzchni naszych myśli i zmieniają ich tory. Są słowa, które powinny zostać wykasowane, lecz nie ma speca, który potrafiłby to zrobić. Są słowa, dla których warto próbować.

"Dzieci Malarzy" to tytuł jednej z moich ulubionych piosenek Natalii Przybysz, jednak mam zakaz słuchania jej, kiedy Tomek i nasza starsza córka są w pobliżu. Dlaczego? Hmm... ciekawa jestem, jak czułabym się, gdybym oczekiwała ponad dwie godziny na izbie przyjęć, z raną po zardzewiałym gwoździu w stopie, a z głośników wciąż leciałby ten sam utwór...?

"Gdy nie mogę zasnąć, zaglądam w ciemność. Zaglądam w nią, a ona zagląda we mnie." śpiewa Natalia Przybysz, a ja kiwam głową zgadzając się z tymi słowami, w rytm muzyki, którą kocham. Gdy nie mogę zasnąć... faktycznie patrzę w ciemność i szukam w niej... czego? 

Znowu zapomniałam, jak dobrze robi mi taniec. Wystarczyło kilka roztańczonych godzin podczas sylwestrowej nocy, i od razu skończyła się infekcja, która trzymała mnie w swoich szponach od przeszło trzech tygodni, poprawiło mi się samopoczucie i zrzuciłam część ciężaru, który zaległ mi w piersi, gdzieś w okolicach świąt. Nawet tęsknota za Tobą stała się bardziej znośna...

Ciąg dalszy mantrowania. "Moje ciało jest zwarte i gotowe. Wie co robi." Wchodzę na scenę, a chwilę wcześniej czekałam na występ przysłuchując się wystąpieniom i przemowom. To nie do końca jest scena nawet... "Moje ciało jest zwarte i gotowe. Wie co robi." Jak wyglądam? Czy nic mi się nie zawinęło, podwinęło kompromitująco, wymięło i zniknęło, choć miało być widoczne, tudzież na odwrót? "Moje ciało jest..." Tak, tak, ale czy nic mi się nie podwinęło? Poprawię, przyklepię. Cholerne włosy. Pod czapką siadają, elektryzują się i wyglądają potem dupowato. Chcę wiosny!